sobota, 30 maja 2015

Jestem na instagramie;)

Znów nie było mnie tu bardzo długo:) Także witam was serdecznie.

Od jakiegoś czasu posiadam konto na Instagramie i postanowiłam, że połączę go z moim blogiem. Pod nagłówkiem bloga wyświetlają się moje zdjęcia, które też tam zamieściłam. Chciałabym, żeby konto na tymże portalu służyło głównie do zamieszczania zdjęć tego, czym się obecnie interesuję - czyli quilling, dieta, no i fryzury, które są moją pasją od dawna, choć robię wszystko amatorsko. 

Jeśli podobają Wam się niektóre zdjęcia, komentujcie. Jeśli macie własne konta na Instagramie z to proszę Was o podanie swoich loginów, bo chętnie także was poobserwuję:)


POZDRAWIAM Wiolka!

piątek, 27 marca 2015

PANI DOMU POŻAL SIĘ BOŻE

Wielkanoc nadchodzi wielkimi krokami...Świąteczne porządki. Tak chciałabym je ogarnąć wreszcie. Mam małe mieszkanie. Bardzo małe. Je ostatnio chodzę wycieńczona jak zombie. Te pół godziny za dnia, które Kamila mi przesypia to zdecydowanie za mało. Niby coś robię, ale najczęściej muszę rzucić to w połowie bo właśnie młodej zachciało się płakać.

Ogólnie Kamila uznana jest w rodzinie za bardzo grzeczne dziecko. Potrafi dość długo bawić się sama w łóżeczku. Jakoś jej gryzaki i miśki jeszcze się jej nie znudziły. Ale ja i tak jestem zmęczona. Albo to pogoda taka? Nie wiem. Gotuję obiad, w locie, coś tam pozamiatam, czasami wytrę kurze z mebli. Czasami ogarnę którąś z szafek. Umyję ze dwa okna które kurde.. za dwa dni wyglądają tak samo. NORMALNIE RĘCE OPADAJĄ! Pranie? Dna kosza nie widziałam od kilku miesięcy, bo w domu nie chce mi schnąć. poza tym te plamy po zupkach dla dzieci! Cholera, z czego jest ta marchewka w tych zupkach? Z kurkuminy?? !!! No szlag mnie trafia, bo zupki daję tylko "w terenie"
ale po każdej z nich muszę wyrzucić albo śliniak, albo pieluchę albo body. Zdarza się, że wszystko na raz. Też was to drażni??


Macie może jakieś sposoby na ogarnięcie tego wszystkiego?  Po kolei?


Nie mam czasu na nic...

poniedziałek, 16 marca 2015

Jak dobrze nam zdobywać góry... Początki metamorfozy.

Niemożliwe jak dużo może zdziałać nasza motywacja. Jeśli czegoś chcemy tak bardzo, z całego naszego serca, tak wiele możemy zrobić, Jak silną motywacją dla nas jest kopniak w zad. Jak silną motywacją jest rywalizacja... Jak wiele daje nam wsparcie bliskich,

Tak ciężko było mi ruszyć tyłek z kanapy. Jednak mój post z prośbą o Wasze wsparcie bardzo mnie zmotywował. KLIK Podziałało to na mnie tak, że ktoś mnie obserwuje. I wiecie co? Dzięki temu jestem szczęśliwa. Widzicie? Dałyście mi wsparcie, którego tak mi brakowało na start. 

Gdy tylko pojawiły się pierwsze efekty mojej pracy nad sobą, do wsparcia dołączył się mój mąż. Przez pierwsze tygodnie patrzył na moje zmniejszone porcje na talerzu z niedowierzaniem. Śmiał się, gdy fikałam niezgrabnie przed komputerem. A dziś? Nie może się napatrzeć na mój tyłek :D Boi się nawet, że nie będę go już chciała jak zrzucę następne kilogramy, a tyłek podniesie się do sufitu od ćwiczeń. Wiecie jak to motywuje, jak mąż znowu staje się zazdrosny?

Nie minęły dwa miesiące, a ja zrzuciłam siedem kilogramów. I nie, nie wsuwam sałaty. Jem niemalże tak jak wcześniej, Ryż brązowy, choć twardszy, da się zjeść. Chleb żytni smakuje mi ogromnie, choć jego cena jest wiele wyższa, niż pieczywa białego. Porcja to ok 1/3 tego co zwykle. Jednak regularne posiłki powodują, ze nie czuję głodu. Waga spada powoli. około kg/tydzień.  I bardzo dobrze, bo nie chcę, by zrobiła mi się nadwyżka. 

Ćwiczenia? Pokochałam! Choć na początku nie dawałam rady dotrwać do połowy ćwiczeń jakie wyświetlały się na moim komputerze, dziś spokojnie daje radę po dwie serie! Nie możliwe jak poprawiła się moja kondycja! Dwa razy w tygodniu godzina siłowni (rowerek, steper, wioślarz). dzięki bogu, mam możliwość taniego wejścia (5zł/h) na naszą halę sportową. Są oczywiście kluby fitness, ale tak wejście jest zbyt drogie bym mogła sobie na to pozwolić, przy zasiłku z macierzyńskiego z pół etatu. (Pensji męża nie biorę pod uwagę w ogóle, bo uważam, że to pieniądze na dzieci, opłaty i życie)

Chciałabym pokazać Wam jak się zmieniło moje ciało. Co prawda nie mam zdjęć sprzed dwóch miesięcy, Ale mam z końca grudnia i to mój wygląd wyjściowy do waszego porównania.

 Dzień 27 grudnia 2014
 13 Marca 2015

Wiadomo, dużo zależy od ustawienia do zdjęcia, ale od razu mówię - brzuch nie jest wciągnięty


Następne zdjęcia za miesiąc... Mam nadzieje, że też będziecie widzieć to co ja:)


Także dziękuję Wam bardzo, za potężnego kopa w zad. Jesteście wspaniałe!

Pozdrawiam Wiolka

poniedziałek, 2 marca 2015

POWRÓT NA BLOGOSFERĘ? W SKRÓCIE

Witam Was Moje drogie po dłuuugiej nieobecności!


Miesiąc mnie tu nie było. Długo... Zepsuł mi się komputer. I w sumie też mało czasu. Starałam się zaglądać do Was mobilnie, jednakże, każda próba zamieszczenia komentarzy kończyła się fiaskiem i nerwami. Tyle rzeczy trzeba było robić. Nauka starszej córki, ćwiczenia, rozliczanie PIT-ów. Tak bardzo chciałabym odpocząć. prosiłam córki o urlop, ale nie dały się namówić...;/

Nie wiem czy uda mi się bywać tu regularnie, Choć tyle we mnie uczuć, które chciałabym wylać.
Ale może najpierw się pochwalę.

Zjechałam 4 kg! -5cm w pasie, -7 na wysokości pępka. Dietę 5;2 w sumie lekko wzieło w łeb. Choć w pierwszym tygodniu schudłam 2 kg, stwierdziłam, że to za szybko i tylko zostałam przy małych porcjach. No i ćwiczę. Jak nie da rady z MEL B to zasuwam przed snem z brzuszkami i przysiadami, Także, jak na mój słomiany zapał, to nieźle. Może do wakacji nie uda się zrzucić jeszcze tych dodatkowych 13 kg, które sobie założyłam, ale chociaż może dojdę do wagi sprzed ciąży (58kg). Wiosna idzie;) Zaczniemy biegać;)

Włosy przestały wypadać. Niestety nie wiem, czego to jest zasługa. Czy wcierki Jantar, czy stabilizacji hormonów. Wcierka na pewno spowodowała wysyp baby hair, To widziałam już po półtorej tygodnia stosowania. Także Jest w porządku. Dodam zdjęcie następnym razem;)


Obserwowałam Wasze posty, niektóre wywoływały mój uśmiech, niektóre agresję. Na pewno wyrażę na ich temat swoją opinię na blogu.

Także pozdrawiam! SEE YA

Wiolka!

piątek, 30 stycznia 2015

Dieta dieta i jeszcze raz Mel B:)

Tak, długo nie było mnie w blogosferze. Tydzień, półtorej. Jednakże opieka na dziećmi i start w diecie absorbuje u mnie bardzo wiele czasu. Notuję zapisuję, czytam, dokształcam się. Trochę wiedzy trzeba zaczerpnąć, by pojawiły się efekty.

Od poniedziałku dość radykalnie zmieniłam swój sposób odżywiania. Wprowadziłam regularne posiłki. Jem regularnie. Co trzy godziny. 8;00 śniadanie, 11;00 II śniadanie. 13:30 -14:00 Obiad. 16:30 podwieczorek. 19:00 kolacja. Trzymam się ściśle wytycznych kaloryczności, które sobie ustaliłam, Poniedziałek, środa, czwartek, sobota i niedziela jem "normalnie" po 2000 kcal. Wtorek i piątek 500 kcal. Stwierdziłam, ze spróbuję zastosować popularną ostatnio dietę 5:2. (Pięć dni jemy normalnie, a dwa nie postępujące po sobie dni w tygodniu poszczę). Mimo tych 500 kcal i tak rozłożyłam je na 5 posiłków. Dało się. Jednakże pierwszy wtorek był kiepski. Kręciło mi się wieczorem koło 22 tak w głowie, jak gdybym była lekko wstawiona. Ale myśl, że jutro mogę zjeść normalnie, trzymała mnie przy życiu. Dziś drugi taki dzień. Ale nie jest źle. Żołądek się już zdążył skurczyć. Ale wiecie co? Jem smacznie i to mnie cieszy. Bo nie ma nic gorszego, jak zrezygnować z największej przyjemności w życiu jakim jest jedzenie.

Zapisuję to co zjadłam i wypiłam. Trzymam się ściśle tego, by w każdym głównym posiłku było białko, witaminy i węglowodany. W końcu nie chcę się zagłodzić i doprowadzić do wyniszczeń w organizmie.

I ćwiczenia. Oj tak, ćwiczę codziennie... Na razie po 30 min, bo wiem, że jeśli za mocno się przeforsuję, zwyczajnie odechce mi się jakiegokolwiek wysiłku fizycznego. To jest to. Na początku było ciężko. Do wczoraj miałam zakwasy na całym ciele. Czułam każdy, ale to każdy mięsień. Przy każdym pochyleniu, ubieraniu czy wstawaniu z krzesła czułam, który mięsień pracuje! Ale wiecie jak to cieszy? Zaczyna chyba we mnie dojrzewać świadomość mojego ciała!


Dziś postaram się poodwiedzać Was. Ciekawość mnie zżera co tak fajnego się u Ws działo;)

Pozdrawiam Serdecznie!


poniedziałek, 19 stycznia 2015

JESTEM GRUBA I MI TO PRZESZKADZA! ALE....

Jestem zbyt leniwa, żeby coś z tym zrobić. Codziennie oglądam metamorfozy na funpage'u u Chodakowskiej I MARZĘ, ŻE ZNÓW WYGLĄDAM TAK JAK KIEDYŚ. Zaczynam jakieś piętnastominutowe cardio na YouTube z MEL B i po siedmiu minutach siadam na tym swoim tłustym dupsku i wpierdzielam batona. 

W ciąży przybrałam 26 kg. Codziennie ćwicząc. Przed ciążą ważyłam 58 kg przy wzroście 1,58 m, nosiłam rozmiar M. Gdzieś tam fałdka była, ale mi nie przeszkadzała. Udało mi się schudnąć po pierwszej ciąży bez większego wysiłku. po 8 miesiącach byłam szczuplutka. A teraz?? Mała ma 6 m-cy a waga stanęła na 70 kg. i tak stoi i stoi od dwóch miesięcy. Nie jem wcale więcej niż wcześniej. Chyba że o Grapefruita. Jem go codziennie. TAK, UPARCIE WIERZĘ, ŻE GRAPEFRUIT MI POMOŻE SCHUDNĄĆ! Bzdura. Piję tylko wodę niegazowaną, bo po kolorowych świństwach mam wzdęcia. Cukruję jedną łyżeczkę. Ale co z tego, jak uwielbiam słodycze. Staram się ograniczać, ale jak już siądę do cukierków to na strzał wpierdzielę całe opakowanie. Nie wiem, może też zajadam brak nikotyny? No i znów się usprawiedliwiam. 

By trzeba było dupę ruszyć. A mi się kurna maryna nie chce! Albo i chce, ale nie mam motywacji. Dopingu. Mąż kocha mnie jak wcześniej, No może troszkę dokucza, ale nie jestem mu dłużna. I tak brnę w tym dalej i dalej. Nie mogę patrzeć na swoje zdjęcia. Wyglądam na nich jak hipek Z reklamy MICHELIN:D Ramie mam jak Rocky, a dupę jak Kim Kardashian (Nie, ona nie ma fajnego tyłka moim zdaniem)

Chciałabym wejść znowu w tak seksowną sukienkę jaką miała Kate Hudson na rozdaniu tegorocznych Złotych Globów. Jest szałowa.. Ale cóż.
VS


Wiecie co? Mam prośbę, zbesztajcie mnie albo coś, bo może potrzebuję konkretnego kopa w zad by coś ze sobą zrobić. Może potrzebuję dopingu by ktoś mi kibicował? A może jakiś inny pomysł?
Zwracam się do Was o pomoc!

sobota, 17 stycznia 2015

Kontrowersyjne metody antykoncepcji

Gdy zaszłam w pierwszą ciążę w wieku 19 lat, świat mi się zawalił. Tak to prawda, zawalił. Nie byłam szczęśliwa. Dopiero co rozpoczęłam studia, a co gorsza choruję przewlekle i nie mogę "WPAŚĆ", gdyż biorę silne leki, które często doprowadzają do chorób neurologicznych oraz nawet śmierci płodu. Niestety wpadłam.

          Łączenie tabletek "anty" w ogóle nie wchodziło w grę, gdyż w kontakcie z moimi lekami zwyczajnie nie działają. Prezerwatywa? Była! i co z tego, jak szlag ją trafił. Chłopak nie uświadomiony kupił pierwszy lepszy rozmiar gumek i ja nieświadoma czy nawet zawstydzona pójściem do gina po tabletkę "po". Takim oto sposobem urodziło się moje pierwsze dziecko. Pewnie znajdą się osóbki, które stwierdza, że jak tak mogę pisać o własnym dziecku. A niestety, nie była dzieckiem planowanym, przez pierwszy moment nawet niechcianym. Dopiero po kilku dniach od zobaczenia dwóch kresek zaczęłam się cieszyć, z ciąży.

TABLETKI "72 PO" ANTYKONCEPCJA AWARYJNA

A więc - zacznijmy od Tablety "po". W moim przypadku, byłaby świetnym rozwiązaniem, jednakże wstyd jaki bym musiała przeżyć, żeby otrzymać receptę, byłby nie do zniesienia, dlatego pomyśłałam: "a.. nie będę w ciąży". Teraz podobno jest dostępna bez recepty (lub będzie w najbliższym czasie, szczegółów nie znam) i jestem zdania, że BARDZO DOBRZE. Ale tylko i wyłącznie w przypadku, gdy osoby w trakcie zakupu będą automatycznie informowane przez farmaceutów o skutkach ubocznych i prawdziwym ich działaniu czyli, że opóźniają one proces owulacji poprzez zagęszczenie śluzu, a jeśli doszło już do zapłodnienia utrudniają zagnieżdżenie się komórki jajowej, Nie jest to tabletka wczesnoporonna! Wczesnoporonne to te, które niszczą zarodek we wczesnym etapie, a to już dla mnie aborcja.
          Dostęp takich tabletek bez recepty, będzie bardzo dobry dla ofiar gwałtu. Często się zdarza, że kobieta nie mówi nikomu, że została zgwałcona, gdyż jest to dla niej wstyd. Czuje się wtedy jak ladacznica. Idąc pod tabletkę po nie musi się od razu zwierzać obcym, że ktoś ją zgwałcił. tak samo, Gdy po imprezie, dziewczyna znalazła się w jakimś miejscu gdzie nie wie co się działo, bo ktoś jej czegoś dosypał. (Nie zawsze dziewczyna się upija!)
         Argument, że dziewczyny zaczną się teraz gzić na potęgę do mnie nie trafia. Prawda jest taka, że Biorąc kilka sztuk tabletek anty efekt jest taki sam, gdyż jest to po prostu ten sam hormon w postaci MAX o określonej dawce. I niestety, ale młodzież ma już tego świadomość! W ten sposób może nie ratowały by się nieograniczoną ilością tabletek anty co może nieść paskudne skutki dla ich organizmów.

PODWIĄZANIE JAJOWODÓW

Mam dwójkę dzieci, Więcej mieć nie chcę, ze względu na swoją chorobę. Dwie cesarki. Przez drugim cięciem zapytałam się czy jest możliwość, żeby mnie podwiązali. Oczywiście odpada, ewentualnie po trzeciej cesarce. Mimo choroby. Nie rozumiem dlaczego państwo wpier**** mi się do mojego układu rozrodczego! Co w tym takiego złego? Że się okaleczam? Moja sprawa! Nikogo przez to nie zabijam! TO MNIE WKURZA! Bo zabiera mi drogę do życia bez strachu. Powiecie - jeszcze jest spirala. Ok jest. I to może będzie metoda którą wybiorę, chodź się waham...

WAZEKTOMIA - Męska metoda antykoncepcji

Dlaczego to kobiety mają się zabezpieczać pytam? Dlaczego my mamy rozwalać naszą gospodarkę hormonalną? Mężczyzna też może podwiązać nasieniowody. JEST TO LEGALNE i nie niszczy męskiej gospodarki hormonalnej. Mówiąc brzydko, jak mu stał tak mu stać będzie! I jest możliwość rewazektomii! Kosztuje ok dwóch tysięcy złotych. W ogóle czemu to jest legalne, a podwiązanie jajników nie? Nie rozumiem?! 




MOJE ZDANIE - GO NIE ZMIENIĘ