piątek, 27 marca 2015

PANI DOMU POŻAL SIĘ BOŻE

Wielkanoc nadchodzi wielkimi krokami...Świąteczne porządki. Tak chciałabym je ogarnąć wreszcie. Mam małe mieszkanie. Bardzo małe. Je ostatnio chodzę wycieńczona jak zombie. Te pół godziny za dnia, które Kamila mi przesypia to zdecydowanie za mało. Niby coś robię, ale najczęściej muszę rzucić to w połowie bo właśnie młodej zachciało się płakać.

Ogólnie Kamila uznana jest w rodzinie za bardzo grzeczne dziecko. Potrafi dość długo bawić się sama w łóżeczku. Jakoś jej gryzaki i miśki jeszcze się jej nie znudziły. Ale ja i tak jestem zmęczona. Albo to pogoda taka? Nie wiem. Gotuję obiad, w locie, coś tam pozamiatam, czasami wytrę kurze z mebli. Czasami ogarnę którąś z szafek. Umyję ze dwa okna które kurde.. za dwa dni wyglądają tak samo. NORMALNIE RĘCE OPADAJĄ! Pranie? Dna kosza nie widziałam od kilku miesięcy, bo w domu nie chce mi schnąć. poza tym te plamy po zupkach dla dzieci! Cholera, z czego jest ta marchewka w tych zupkach? Z kurkuminy?? !!! No szlag mnie trafia, bo zupki daję tylko "w terenie"
ale po każdej z nich muszę wyrzucić albo śliniak, albo pieluchę albo body. Zdarza się, że wszystko na raz. Też was to drażni??


Macie może jakieś sposoby na ogarnięcie tego wszystkiego?  Po kolei?


Nie mam czasu na nic...

poniedziałek, 16 marca 2015

Jak dobrze nam zdobywać góry... Początki metamorfozy.

Niemożliwe jak dużo może zdziałać nasza motywacja. Jeśli czegoś chcemy tak bardzo, z całego naszego serca, tak wiele możemy zrobić, Jak silną motywacją dla nas jest kopniak w zad. Jak silną motywacją jest rywalizacja... Jak wiele daje nam wsparcie bliskich,

Tak ciężko było mi ruszyć tyłek z kanapy. Jednak mój post z prośbą o Wasze wsparcie bardzo mnie zmotywował. KLIK Podziałało to na mnie tak, że ktoś mnie obserwuje. I wiecie co? Dzięki temu jestem szczęśliwa. Widzicie? Dałyście mi wsparcie, którego tak mi brakowało na start. 

Gdy tylko pojawiły się pierwsze efekty mojej pracy nad sobą, do wsparcia dołączył się mój mąż. Przez pierwsze tygodnie patrzył na moje zmniejszone porcje na talerzu z niedowierzaniem. Śmiał się, gdy fikałam niezgrabnie przed komputerem. A dziś? Nie może się napatrzeć na mój tyłek :D Boi się nawet, że nie będę go już chciała jak zrzucę następne kilogramy, a tyłek podniesie się do sufitu od ćwiczeń. Wiecie jak to motywuje, jak mąż znowu staje się zazdrosny?

Nie minęły dwa miesiące, a ja zrzuciłam siedem kilogramów. I nie, nie wsuwam sałaty. Jem niemalże tak jak wcześniej, Ryż brązowy, choć twardszy, da się zjeść. Chleb żytni smakuje mi ogromnie, choć jego cena jest wiele wyższa, niż pieczywa białego. Porcja to ok 1/3 tego co zwykle. Jednak regularne posiłki powodują, ze nie czuję głodu. Waga spada powoli. około kg/tydzień.  I bardzo dobrze, bo nie chcę, by zrobiła mi się nadwyżka. 

Ćwiczenia? Pokochałam! Choć na początku nie dawałam rady dotrwać do połowy ćwiczeń jakie wyświetlały się na moim komputerze, dziś spokojnie daje radę po dwie serie! Nie możliwe jak poprawiła się moja kondycja! Dwa razy w tygodniu godzina siłowni (rowerek, steper, wioślarz). dzięki bogu, mam możliwość taniego wejścia (5zł/h) na naszą halę sportową. Są oczywiście kluby fitness, ale tak wejście jest zbyt drogie bym mogła sobie na to pozwolić, przy zasiłku z macierzyńskiego z pół etatu. (Pensji męża nie biorę pod uwagę w ogóle, bo uważam, że to pieniądze na dzieci, opłaty i życie)

Chciałabym pokazać Wam jak się zmieniło moje ciało. Co prawda nie mam zdjęć sprzed dwóch miesięcy, Ale mam z końca grudnia i to mój wygląd wyjściowy do waszego porównania.

 Dzień 27 grudnia 2014
 13 Marca 2015

Wiadomo, dużo zależy od ustawienia do zdjęcia, ale od razu mówię - brzuch nie jest wciągnięty


Następne zdjęcia za miesiąc... Mam nadzieje, że też będziecie widzieć to co ja:)


Także dziękuję Wam bardzo, za potężnego kopa w zad. Jesteście wspaniałe!

Pozdrawiam Wiolka

poniedziałek, 2 marca 2015

POWRÓT NA BLOGOSFERĘ? W SKRÓCIE

Witam Was Moje drogie po dłuuugiej nieobecności!


Miesiąc mnie tu nie było. Długo... Zepsuł mi się komputer. I w sumie też mało czasu. Starałam się zaglądać do Was mobilnie, jednakże, każda próba zamieszczenia komentarzy kończyła się fiaskiem i nerwami. Tyle rzeczy trzeba było robić. Nauka starszej córki, ćwiczenia, rozliczanie PIT-ów. Tak bardzo chciałabym odpocząć. prosiłam córki o urlop, ale nie dały się namówić...;/

Nie wiem czy uda mi się bywać tu regularnie, Choć tyle we mnie uczuć, które chciałabym wylać.
Ale może najpierw się pochwalę.

Zjechałam 4 kg! -5cm w pasie, -7 na wysokości pępka. Dietę 5;2 w sumie lekko wzieło w łeb. Choć w pierwszym tygodniu schudłam 2 kg, stwierdziłam, że to za szybko i tylko zostałam przy małych porcjach. No i ćwiczę. Jak nie da rady z MEL B to zasuwam przed snem z brzuszkami i przysiadami, Także, jak na mój słomiany zapał, to nieźle. Może do wakacji nie uda się zrzucić jeszcze tych dodatkowych 13 kg, które sobie założyłam, ale chociaż może dojdę do wagi sprzed ciąży (58kg). Wiosna idzie;) Zaczniemy biegać;)

Włosy przestały wypadać. Niestety nie wiem, czego to jest zasługa. Czy wcierki Jantar, czy stabilizacji hormonów. Wcierka na pewno spowodowała wysyp baby hair, To widziałam już po półtorej tygodnia stosowania. Także Jest w porządku. Dodam zdjęcie następnym razem;)


Obserwowałam Wasze posty, niektóre wywoływały mój uśmiech, niektóre agresję. Na pewno wyrażę na ich temat swoją opinię na blogu.

Także pozdrawiam! SEE YA

Wiolka!