poniedziałek, 16 marca 2015

Jak dobrze nam zdobywać góry... Początki metamorfozy.

Niemożliwe jak dużo może zdziałać nasza motywacja. Jeśli czegoś chcemy tak bardzo, z całego naszego serca, tak wiele możemy zrobić, Jak silną motywacją dla nas jest kopniak w zad. Jak silną motywacją jest rywalizacja... Jak wiele daje nam wsparcie bliskich,

Tak ciężko było mi ruszyć tyłek z kanapy. Jednak mój post z prośbą o Wasze wsparcie bardzo mnie zmotywował. KLIK Podziałało to na mnie tak, że ktoś mnie obserwuje. I wiecie co? Dzięki temu jestem szczęśliwa. Widzicie? Dałyście mi wsparcie, którego tak mi brakowało na start. 

Gdy tylko pojawiły się pierwsze efekty mojej pracy nad sobą, do wsparcia dołączył się mój mąż. Przez pierwsze tygodnie patrzył na moje zmniejszone porcje na talerzu z niedowierzaniem. Śmiał się, gdy fikałam niezgrabnie przed komputerem. A dziś? Nie może się napatrzeć na mój tyłek :D Boi się nawet, że nie będę go już chciała jak zrzucę następne kilogramy, a tyłek podniesie się do sufitu od ćwiczeń. Wiecie jak to motywuje, jak mąż znowu staje się zazdrosny?

Nie minęły dwa miesiące, a ja zrzuciłam siedem kilogramów. I nie, nie wsuwam sałaty. Jem niemalże tak jak wcześniej, Ryż brązowy, choć twardszy, da się zjeść. Chleb żytni smakuje mi ogromnie, choć jego cena jest wiele wyższa, niż pieczywa białego. Porcja to ok 1/3 tego co zwykle. Jednak regularne posiłki powodują, ze nie czuję głodu. Waga spada powoli. około kg/tydzień.  I bardzo dobrze, bo nie chcę, by zrobiła mi się nadwyżka. 

Ćwiczenia? Pokochałam! Choć na początku nie dawałam rady dotrwać do połowy ćwiczeń jakie wyświetlały się na moim komputerze, dziś spokojnie daje radę po dwie serie! Nie możliwe jak poprawiła się moja kondycja! Dwa razy w tygodniu godzina siłowni (rowerek, steper, wioślarz). dzięki bogu, mam możliwość taniego wejścia (5zł/h) na naszą halę sportową. Są oczywiście kluby fitness, ale tak wejście jest zbyt drogie bym mogła sobie na to pozwolić, przy zasiłku z macierzyńskiego z pół etatu. (Pensji męża nie biorę pod uwagę w ogóle, bo uważam, że to pieniądze na dzieci, opłaty i życie)

Chciałabym pokazać Wam jak się zmieniło moje ciało. Co prawda nie mam zdjęć sprzed dwóch miesięcy, Ale mam z końca grudnia i to mój wygląd wyjściowy do waszego porównania.

 Dzień 27 grudnia 2014
 13 Marca 2015

Wiadomo, dużo zależy od ustawienia do zdjęcia, ale od razu mówię - brzuch nie jest wciągnięty


Następne zdjęcia za miesiąc... Mam nadzieje, że też będziecie widzieć to co ja:)


Także dziękuję Wam bardzo, za potężnego kopa w zad. Jesteście wspaniałe!

Pozdrawiam Wiolka