Od poniedziałku dość radykalnie zmieniłam swój sposób odżywiania. Wprowadziłam regularne posiłki. Jem regularnie. Co trzy godziny. 8;00 śniadanie, 11;00 II śniadanie. 13:30 -14:00 Obiad. 16:30 podwieczorek. 19:00 kolacja. Trzymam się ściśle wytycznych kaloryczności, które sobie ustaliłam, Poniedziałek, środa, czwartek, sobota i niedziela jem "normalnie" po 2000 kcal. Wtorek i piątek 500 kcal. Stwierdziłam, ze spróbuję zastosować popularną ostatnio dietę 5:2. (Pięć dni jemy normalnie, a dwa nie postępujące po sobie dni w tygodniu poszczę). Mimo tych 500 kcal i tak rozłożyłam je na 5 posiłków. Dało się. Jednakże pierwszy wtorek był kiepski. Kręciło mi się wieczorem koło 22 tak w głowie, jak gdybym była lekko wstawiona. Ale myśl, że jutro mogę zjeść normalnie, trzymała mnie przy życiu. Dziś drugi taki dzień. Ale nie jest źle. Żołądek się już zdążył skurczyć. Ale wiecie co? Jem smacznie i to mnie cieszy. Bo nie ma nic gorszego, jak zrezygnować z największej przyjemności w życiu jakim jest jedzenie.
Zapisuję to co zjadłam i wypiłam. Trzymam się ściśle tego, by w każdym głównym posiłku było białko, witaminy i węglowodany. W końcu nie chcę się zagłodzić i doprowadzić do wyniszczeń w organizmie.
Dziś postaram się poodwiedzać Was. Ciekawość mnie zżera co tak fajnego się u Ws działo;)
Pozdrawiam Serdecznie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wasze komentarze są dla mnie bardzo ważne, sama dopiero się uczę więc może skorzystam z Waszych cennych uwag! Komentować może każdy! Zarówno bloger jak i gość! Pozostaw linka do swojego bloga a na pewno Cię odwiedzę.