czwartek, 8 stycznia 2015

Refluks - jak okropnie to brzmi...

W ostatnim poście wspominałam Wam o tym, że moja córeczka zaczęła bardzo ulewać i w skrajnych przypadkach wymiotować. Po wykonaniu rutynowych badań (mocz, morfologia, cukier) udałam się do pediatry. Niestety wiem niewiele więcej niż wiedziałam przed wizytą.

Moje słoneczko ze śliniaczkiem się nie rozstaje...:)

W pierwszym przypadku - czyli 23 i 24 grudnia do wymiotów doszła biegunka. Zapach był intensywnie kwaśny a kolor blado, niemal biało-żółty. Przeraziło mnie to, gdyż mała od 2 m-cy była karmiona głownie mm, a piersią tylko w nocy, dlatego też kupka na pewno nie wyglądała tak jak powinna. Stwierdziłam sama - trzeba wprowadzić "głodówkę" czyli dawałam rozrzedzone mleko (połowę z ilości jaka została napisana na opakowaniu) oraz wodę z świeżej gotowanej marchwi na zatrzymanie biegunki. Podejrzewałam, że córka, albo ma infekcję, albo się zatruła (myślałam o zatruciu ze względu na to, że właśnie w tym dniu podawałam jej mleko z nowego opakowania i pomyślałam, że jest z nim coś nie tak). Pomogło... Moje słońce nie ulewało, wymioty ustąpiły kupka się utwardziła i nabrała marchewkowego kolorku. Niestety noce były nieprzespane, wstawałam do małej z pięć razy, bo tak była głodna.

Następne przypadki po tygodniu odbyły bez biegunki, przedwczorajszy incydent także. Wczoraj w końcu wylądowałam u pediatry. Opowiedziałam o wszystkim i pani stwierdziła, że z nią wszystko jest w porządku. Wyniki ok, ona zadowolona z życia. (No tak, Kami nawet bezpośrednio po wymiotowaniu śmiała się jak szalona, jakby ścieranie i przebieranie było świetnym kawałem, który chciała nam zafundować). Pani doktor powiedziała, że może być to refluks "schorzenie, polegające na nieprawidłowym cofaniu się kwaśnej treści żołądkowej do przełyku, z powodu niesprawności zwieracza dolnego przełyku"(źródło wikipedia) Byłam tym trochę zdziwiona, gdyż wydawało mi się, że dziecku ulewanie powinno się zakończyć około 6 m-ca życia, a nie rozpocząć. Kamila nigdy nie ulewała. Nawet przy poważnym odbiciu nie pojawiała się strużka pokarmu. A teraz takie coś. Lekarka kazała zakupić zagęstnik do pokarmu i przyjść za tydzień na szczepienie. Chyba, że się nie poprawi. Na razie jest w porządku, tym bardziej, że te przypadki trafiały się raz w tygodniu, to chyba nie mam się czym martwić. Zobaczymy co dalej za tydzień po ważeniu, czy prawidłowo przybiera.

Dochodzi jeszcze jedna opcja... Ząbkowanie... Ale, żeby każdą niedogodność zwalać na to??? Dziecko złe, marudne, - na pewno ząbkuje. Ślini się - ząbkuje, Wymiotuje i ma biegunkę - też ząbkuje...

Niestety, trzeba to chyba przeczekać. miałam nadzieję, że będę już miała całe noce przespane, tak jak z młodszą córką. A tu klops. Z jednego wstawania zrobiły się trzy...