środa, 22 października 2014

(NIE) PERFEKCYJNA MAMA

W internecie same przecudowne zdjęcia prze-szczęśliwej rodzinki, oraz wywody przemądrych idealnych blog-mamusiek. W reklamach same piękne mamy a'la Penelope Cruz i tatuśkowie bez skazy. W programach same perfekcyjne panie domu gotujące przepyszne i zdrowe jedzenie. A jednak prawdziwe życie jest zupełnie inne. A ten zakłamany obrazek doprowadza nas do depresji. 


Znów dziś wstałam i pierwsze co to potknęłam się o jakąś rzecz leżącą na podłodze. Pomyślałam "Ku*wa jaki znów tu syf, przecież wczoraj sprzątałam!" Tak właśnie tak pomyślałam, nie żadne"
"ojejku" czy "o boziu" tylko właśnie to. Bo tak, zdarza mi się przekląć i to coraz częściej, choć staram się hamować. Wstając rano i podchodząc do lustra nie zobaczyłam pięknie umalowanej laluni w seksownych ciuszkach tylko najzwyklejsze ZOMBIE. Jedno oko opuchnięte, a drugie zalepione jakąś paskudną mazią. Nic trzeba trochę tu ogarnąć! Co tu zaś robią te śmieci? I kopnęłam jeden z drugim i dopiero potem je podniosłam. Pościeliłam łóżko, ogarnęłam pokój gościnny i nagle słyszę "ding dong". Myślę sobie "Kogo tu zaś tak wczas niesie? A no tak, przecież dzwoniła siostra, budząc mnie przy okazji z koszmaru o dentyście bez narzędzi, że będzie za piętnaście minut." Genau obudziła się najmłodsza królewna. Zajrzałam jej do łóżeczka a ona uśmiechnęła się do tego paskudnego zombie i ochoczo poruszała rączkami. Odwzajemniłam uśmiech i poszłam otworzyć drzwi. Tak przegadałyśmy chwilę z siostrą przy porannej kawie a ja karmiąc przy okazji Bunię cyckiem, a następnie flaszką.

O tak, jestem złą matką. Wyglądam jak zombie, nie posprzątałam w domu kolejny raz po wieczornej zabawie małej, A w zlewie znalazłam kilka nieumytych szklanek. W kącie zagląda na mnie ohydny pająk już od trzech dni i jeszcze go nie odkurzyłam. Przeklinam, daję flachę. Tylko dlaczego mój bąbel się do mnie uśmiecha, a nie krzyczy z przerażenia? Dlaczego mój mąż za każdym razem całuje mnie przed wyjściem do pracy mimo, że nie umyłam jeszcze zębów? Dlaczego starsza księżniczka mówi do mnie "Mamusiu kocham cię, fajnie Ci się spało?"

Każda z nas była też kiedyś dzieckiem. I Wasze mamy też popełniały błędy i zdarzało się Wam mieć do nich jakiś żal. Ale wciąż je kochacie. Zapewne nie wyobrażacie sobie, że macie inną mamę.
Moja zostawiała mnie samą w domu na osiem godzin odkąd skończyłam 6 lat. Wychowywała mnie i moją starszą o dwa lata siostrę sama i trzeba było zarobić na utrzymanie. Z pracy wracała sfrustrowana po tym całym mobbingu jakim "obdarowywał" ją pracodawca. Często wpadała w furię. Nie raz dała po tyłku. Ale potrafiła rozmawiać. Nie była obok mnie pilnując, żebym dotarła na kolejne dodatkowe zajęcia tylko była w stanie przegadać masę czasu o moich i swoich problemach. Mówiła otwarcie, że w życiu pojawiają się problemy. Finansowe, w małżeństwie czy partnerstwie, w rodzinie. Że nigdy nie będzie idealnie. Pokazywała mi, jak sobie radzić w życiu. Nauczyła mnie gotować, sprzątać. Dbać o dzieci. Któraś pewnie powie - straciłaś dzieciństwo. A otóż nie. Bawiłam się znakomicie. Wiem co to zabawa w chowanego czy guma do skakania, wiem co to zabawa w klasy i wiem co to gumisie. Znam chyba wszystkie możliwe baśnie, nawet o Swarogu i Swarożycu.
I wiecie co? Osobiście dziękuję jej za wszystko. Z to, że krzyczała, za to, że dała klapsa w odpowiednim momencie. Bo z moim charakterem nie wiem jak nisko bym upadła bez jej konkretnych strofowań. Za to, że potrafiła mówić o wszystkim. Dziękuję jej, że uświadomiła mi, że nie żyjemy w Narni, a Mikołaj nie istnieje. Dzięki temu wchodząc nagle w dorosłość, (w pierwszą ciążę zaszłam w wieku 19 lat) nie przeżyłam swoistego szoku. Byłam po prostu gotowa do życia.

I najpewniej będzie tak, że Wasze dzieci będą myślały o Was w ten sam sposób. Bo kochają Was nad życie. Jesteście dla nich jedyne i to jest właśnie najważniejsze. A jeśli chodzi o opinie innych. Starajcie się dążyć do perfekcji jeśli chcecie. Ale nie zakładajcie masek. Nie udawajcie kogoś, kim nie jesteście, bądźcie asertywne. Jeśli macie inne przekonania to mówcie o nich głośno, bo niekoniecznie wasze wybory są błędne.












4 komentarze:

  1. Tak jak piszesz, perfekcja występuje w telewizji i ... czasem w bajkach. :) No cóż, jesteśmy jakie jesteśmy i nie ma się co na siłę zmieniać, bo tak się komuś podoba. Dla naszych dzieci i tak zawsze będziemy naj, nawet bez makijażu i idealnego porządku w domu. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Większość moich dzieciatych koleżanek zgrywa perfekcyjne panie domu w momencie, gdy wiedzą, że ktoś ma do nich przyjść. Wtedy cały dom błyszczy, dzieciaki mają na sobie najlepsze ciuchy, a sama mama manicure i włosy na lakier. Gdyby wpaść do nich bez zapowiedzi, to obraz wyglądałby zgoła inaczej - bałagan jak ta lala, dzieciaki w poplamionych od jedzenia ciuchach, a sama mama w dresach z niemytymi włosami :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli calkiem normalne kobiety zgrywajace nie wiadomo co przed innymi. A szkoda bo gdyby zachowywały się naturalnie, oszczędziłyby nam stresu związanego z naszymi niedociągnięciami.

      Usuń
  3. Zgadzam się, nie ma po co udawać przed światem kogoś kim nie jesteśmy - perfekcyjnej kobiety, żony, mamy. Najważniejsze jest szczęście w oczach dziecka i świadomość, że jest się jedyną i ukochaną mamusią :)
    Pozdrawiam i nominuję do Liebster Blog Award - szczegóły u mnie http://mama-idealna.blogspot.com/2014/10/nominacja-do-liebster-blog-award.html

    OdpowiedzUsuń

Wasze komentarze są dla mnie bardzo ważne, sama dopiero się uczę więc może skorzystam z Waszych cennych uwag! Komentować może każdy! Zarówno bloger jak i gość! Pozostaw linka do swojego bloga a na pewno Cię odwiedzę.