poniedziałek, 27 października 2014

Coś pozytywnego w kłębkach przygnębienia...:) BARDZO POTOCZNIE

Tak. jestem przygnębiona. Coś ta ostatnia pogoda bardzo intensywnie skłania mnie do przemyśleń które zaś prowadzą do stanów depresyjnych. Jakaś taka chandra jesienna. Ale... że pogoda u mnie trochę się poprawiła to i coś pozytywnego się znalazło.

A cóż to takiego? A, że wreszcie udało mi się pozbyć tych irytujących wyskakujących okienek z reklamami w komputerze. Co człek otworzył jakąś stronę to jakieś pieroństwo przekierowywało człeka na stronę reklamową i zanim otworzył się stronę docelową, człek dostawał ataku furii. W między czasie pietnaście komunikatów od programu antywirusowego o blokowaniu strony gdyż zawiera zagrożony plik.

Na liście zainstalowanych programów znalazł się śmieszny programik niewiadomego pochodzenia lollipop.exe. Wpisuję nazwę w "GUGL" a tu pojawia się info, że jest to złośliwy plik wykonywalny, który być może przeniknął na komputer dzięki lukom w systemie... A więc taka menda się mi po komputerze szwenda. Wirusik, którego zagrożenia nie wykrył mój program antywirusowy. A dlaczego nie wykrył? Bo sama osobiście zaprosiłam go do siebie instalując inny program, na którym mi zależało. Klikałam sobie next, next, albo dalej, dalej a tu rach ciach ciach... Mam pasażera na gapę. A tym gapą byłam ja. No ale, że jest on na liście programów to automatycznie klikam "Odinstaluj". A tu pupa z króla kozi bobo. Jak cwaniak był, tak jest dalej. Próbuję usilnie jeszcze raz,pojawia mi się na ułamek sekundy czarne okienko z białymi napisami. Włączam przeglądarkę, a tu zaś reklama. Ręce mi opadły. I co teraz? Wchodzę na jakieś fora gdzie omawiany jest wątek lizaczka. A tu jakieś info o jakimś OTL i logach. Kurcze, nie kumam o co chodzi! Niby krok po kroku, a ja zielona cała. W marsjańskim języku na tym forum się porozumiewają! Ale wytrwale czytam dalej, widząc, że kobieta mówiąca o swoim problemie też nie rozumie, co do niej się rozmawia. AŻ TU NAGLE jakiś po kilku stronicach wątku wspaniały mówca się pojawił i powiedział.... \Pobierz AdwCleaner! Sama nazwa mówi - "czyścik reklam". A więc - pobrałam i... czuję się WOLNA! Nie ma reklam, nie ma komunikatu o zagrożeniach. Cisza! Jestem szczęśliwszym człowiekiem...

Fajnie, bo nawet nie musiałam instalować programu, uruchomił się automatycznie po pobraniu. Co prawda skan nie rozpoczął się od razu i usuwanie też, ale po kilku minutach pojawiły się granatowe zaznaczenia na pasku postępu. W szoku byłam ile śmieci poza tym nieszczęsnym lizakiem posiadałam. Kliknęłam tylko usuń, komputer został ponownie uruchomiony i wszystko jest w porządku.

Tak więc, jeśli któraś z Was, też ma ten problem, możecie spokojnie odetchnąć z ulgą. Sprawę da się załatwić samemu bez wizyty informatyka. POZDRAWIAM :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wasze komentarze są dla mnie bardzo ważne, sama dopiero się uczę więc może skorzystam z Waszych cennych uwag! Komentować może każdy! Zarówno bloger jak i gość! Pozostaw linka do swojego bloga a na pewno Cię odwiedzę.